SYRENI ŚPIEW

 Iza Moczarna-Pasiek

Iza Moczarna-Pasiek "Syreni śpiew"

8 marca - 10 kwietnia, sala kameralna


Współpraca:
 

SYRENI ŚPIEW - odgłos wydawany przez mityczne istoty, pół-kobiety, pół-ryby, wabiący żeglarzy ku zgubie.

„Syreny”, które zapraszają nas na wystawę (...) są inne, niż mógłby tego oczekiwać beztroski podróżny. To nie młode, ponętne istoty, lecz dojrzałe kobiety, niektóre nawet stare i pomarszczone. I nie wiodą na cielesne pokuszenie, lecz ku duchowemu przeżyciu. To pierwsze złamanie konwencji i zaskoczenie, jakie przeżywa odbiorca w zetknięciu z pieśnią tych Syren. Pierwsze, lecz nie ostatnie, bo im wyżej wstępujemy na kolejne poziomy wtajemniczenia, tym większe nasze zdziwienie i poruszenie. Grupa dojrzałych i starszych pań, mieszkanek Ustki i okolic, we współpracy z wrocławską artystką, Izą Moczarną-Pasiek, zabiera nas w pasjonującą podróż po ścieżkach i labiryntach swojej kobiecości. Pozornie robią to, co od tysięcy lat robiły wszystkie matki i babcie: haftują, lepią, pieką ciasteczka, szyją sukienki, by pójść w nich na spacer nad morze… Ale „zwykłość” i konwencjonalność owych czynności to tylko pozory – każda z nich zostaje użyta jako narzędzie kobiecego buntu. Każda z nich staje się pretekstem do śmiałej, twórczej wypowiedzi. Każda łamie kolejne stereotypy jak zapałki. Krok po kroku wstępujemy po spirali ku tajemnicy kobiecej egzystencji, a przed naszymi oczami rodzą się i dojrzewają przejmujące historie dziewczynek, dziewcząt, kobiet i staruszek, które splatają się w jedną, chóralną opowieść o KOBIECOŚCI – wzruszający, mądry, odważny SYRENI ŚPIEW. To głos, który ma potężną moc dawania nowego życia, głos pełen miłości i nadziei. Strzeżcie się, którzy tu wchodzicie: SYRENI ŚPIEW to nie kolejna wystawa kobiecego rękodzieła, lecz niezwykła, poruszająca podróż do źródeł człowieczeństwa, do początków naszego istnienia. Każdy, kto podąży za tym głosem, będzie musiał (...) zejść jednocześnie w mroczne i niebezpieczne głębiny TAJEMNICY KOBIECOŚCI. I – być może – narodzić się na nowo. / Katarzyna Kopias-Czekay

Projekt SYRENI ŚPIEW zaprosił dojrzałe kobiety do refleksji nad swoją kobiecością. Do spojrzenia na różne jej aspekty i odnalezienia granicy pomiędzy tym, co własne/osobiste, a tym, co narzucone przez kulturę i społeczeństwo. Przez okres dziesięciu miesięcy spotykałyśmy się w gościnnej przestrzeni Bałtyckiej Galerii Sztuki Współczesnej, gdzie dyskutowałyśmy, śmiałyśmy się, płakałyśmy, spierałyśmy, czytałyśmy, śpiewałyśmy i oddychałyśmy świadomie, eksplorując różne obszary kobiecości i badając ich granice. Naszym odkryciom nadawałyśmy fizyczny kształt poprzez akt twórczy, korzystając z form działania stereotypowo kojarzonych ze słowem „babcia” (dzierganie, szycie, gotowanie, haftowanie, pieczenie ciastek, lepienie pierogów). / IMP

Iza Moczarna-Pasiek - artystka, fotografka, feministka. W swoich projektach walczy ze stereotypowym postrzeganiem kobiecości. Ukazuje obszary kobiecego życia ukryte za zasłoną tabu zbudowanego przez religię i kulturę polskiego społeczeństwa. Jest autorką pierwszego w Polsce „Kalendarza Amazonek 2005”, w którym kobiety po mastektomii pozują do aktów, projektu „Cięcie”, w którym modelkami są łyse kobiety czy „Hardej Wenus”, gdzie przed obiektywem rozbierają się kobiety większych rozmiarów.

DOBRZE JUŻ BYŁO

 Bettina Bereś

Bettina Bereś "Dobrze już było"

3 marca - 3 kwietnia, sala główna

 

Kuratorka: Magdalena Kownacka

 

Choć tytułowe sformułowanie najczęściej słyszymy u lekarza i zazwyczaj nie zapowiada ono niczego dobrego, lub co najmniej świadczy o tym, że nie jesteśmy już najmłodsi, w przypadku wystawy Bettiny Bereś w olsztyńskim BWA, zapowiada ono coś zgoła innego. Obszerna prezentacja prac artystki jest, jak wskazuje tytuł, podróżą do czasów już minionych. Jednak jej charakter jest na wskroś współczesny. Artystka odkrywa przed nami swoje archiwum: prywatnych wspomnień, rodzinnych zdjęć, prac powstałych od lat 80. do dnia dzisiejszego, a w nich katalog przedmiotów, które jak Proust'owskie magdalenki wywołują wspomnienia i przywołują zapomniane historie. Wszystkie te elementy łączą się w niezwykle sensualną opowieść o czasie i pamięci.

Prezentowane na wystawie prace powstawały często w odległych od siebie dekadach. Syntetyczne portrety z wczesnych lat 90. zestawione zostały z najbardziej rozpoznawalnymi obrazami artystki przedstawiającymi przedmioty codziennego użytku: lampę, wazę na zupę, syfon czy wannę powstałymi w pierwszych latach XXI wieku. Towarzyszyć im będą powstające aktualnie hafty i realizacje przestrzenne. Ostatnie prace artystki przywołują osoby jej przodków, których losy zostają zamknięte w utrwalonych na fotografiach wizerunkach i lakonicznych zdaniach, wyszywanych przez artystkę na pościeli małżeńskiego łoża, czy na obrusach stołu rodzinnego. Podsumowanie burzliwych niekiedy biografii w krótkiej frazie, zamiast poczucia spokoju i zrozumienia, wywołuje sprzeciw. Wizerunek staje się więzieniem tak jak zbyt szczegółowa forma zamyka potencjalność przedmiotu. Jednak realizacje Bettiny Bereś nigdy nie są jednoznaczne.

I tak widząc przedstawiony na obrazie zwykły na pozór syfon, nie znajdujemy w nim jedynie eleganckiego przedmiotu z przeszłości. Tworzone przez artystkę wizerunki dominują przestrzeń. Ich intensywność wynika z niejednoznaczności. Wydobywające się niekiedy wprost z surowego płótna obiekty o uproszczonych kształtach, są jak fantomy istniejące pomiędzy idealnym wizerunkiem a realnością przedmiotu. Stają się w ten sposób narzędziami do aktywowania pamięci nie narzucając jednocześnie konkretnych zdarzeń i sytuacji. Przywołują wspomnienia, odruchy i pozawerbalne skojarzenia zapisane w doświadczaniu przedmiotu, które układają się w indywidualne opowieści. Obraz syfonu przywołuje chłód metalu, smak wody, kogoś kto go używał, miejsca w których zwykle stał. Zamknięte zaś w krótką sentencję dzieje prababki stają się synonimem losu jednostki uwikłanej w historyczne, społeczne i kulturowe uwarunkowania. Melancholia, którą przynoszą wraz z sobą prace Bettiny, nie ma w sobie nic gorzkiego. Jest jak pamięć poprzedniego lata. Pamięć zniekształcająca obrazy, pozbawiająca przedmioty szczegółów, upraszczająca relacje. Dlatego realizacje Bettiny Bereś nie są tęsknotą za prostotą dawnego życia, a afirmacją logiki pamięci - porządku, który nie jest obiektywny, który wypiera lub wyolbrzymia, który poddaje się emocjom i tworzy przestrzeń dla indywidualnych historii.

W przeciwieństwie do klasycznych dzieł autobiograficznych, szukających w poprzednich pokoleniach splotów wydarzeń wiodących bezpośrednio do narodzin autora i konstruujących jego tożsamość, opowieść Bettiny Bereś daleka jest od egotyzmu. Pierwszoplanowym bohaterem snutej poprzez wystawę historii jest bowiem czas, a narracja daleka jest od liniowej fabuły opartej na jednoznacznym następstwie przyczyn i skutków. Poszczególne realizacje artystki układają się w konstelacje znaczeń i budują napięcie pomiędzy tym co zazwyczaj rozpoznajemy jako stałe i niezmienne, a tym co pozornie ulega bezustannym transformacjom. / Magdalena Kownacka

Bettina Bereś o sobie:

Wychowałam się przy kuchennym stole pomalowanym w pomarańczowo-czarne paski szerokości ok. 3cm, przy którym toczyła się wieczna dyskusja o sztuce, awangardzie i najwyższych wartościach.
Nie zostałam historykiem ani krytykiem sztuki, współtworzyłam jednak dwie galerie: Zderzak i Otwartą Pracownię.
Jestem artystką, malarką, hafciarką.

I was brought up at the kitchen table painted in orange and black stripes, each 3cm wide, at which the eternal debate was carried on about art, avant-garde and the highest values.
I was not become a historian or an art critic, I co-created however two galleries: Zderzak and Otwarta Pracownia.
I am an artist, a painter, an embroiderer.

Je suis élevée à la table de cuisine peinte en rayures oranges et noirs qui avaient environ 3 cm de largeur, à qui a se poursuivait une discussion éternelle sur l'art, l'avant-garde et les valeurs les plus élevées.
Je ne suis pas devenue une historienne ou critique d'art, je co-créais pourtant deux galeries: Zderzak et Otwarta Pracownia.
Je suis une artiste, une peintre, une brodeuse